początki dachu
po dłuzszej nieobecności witam ponownie. Mogę teraz powiedzieć, że odkąd nasz "super murarz" skończył swoje prace wreszcie poszły do przodu. Chyba nie może tak być żeby było wszystko dobrze i nas też to nie ominęło. To, że nie zrobił nam lanego stropu na poddaszu to już jakoś przełknęliśmy, ale za wysoko wymurował ścianki na poddaszu, trzeba to było kuć, bo nie było jak założyć jętek czy jak im tam... kominy tak nam zalał czapki, że mąż musiał kuć, żeby przy grzaniu w piecu nie rozwaliło nam rur szamotowych.... i wiele jeszcze można by powiedzieć na jego temat niepochlebnych rzeczy.
Poszedł i spokój. Dach już skończony, elektryka zrobiona, instalacja centralnego odkurzacz i w trakcie tynki. Reszat ekip już umówiona i mam nadzieję, że jeśli tylko wszystko dopisze to teraz pójdzie sprawnie. My nabraliśmy znowu ochoty do dziłania i zaczęliśmy optymistycznie do tego podchodzić. I oby delej było już dobrze.
bardzo kapryśna tego lata ta pogoda. Ekipa dalej jednak wytrwale pracuje na dachu, za to murarz...... no cóż trochę popadało to zawinął się do domu - to się nazywa szanować swoją pracę :)
Nie mogę się doczekać urlopu. Jeszcze tylko tydzień, mam nadzieję , że choć na kilka dni uda nam się oderwać od tych wszystkich problemów i wyjechać. Plany - Bieszczady, nasze ukochane miejsce gdzie zapoznaliśmy się przed laty z moim obecnym mężem hahahha. Wiele pozytywnych wspomnień i mam nadzieję, że naszym dzieciom też tam się spodoba.
dzisiaj przyjechali fachowcy od dachu. Raz , dwa, trzy i stawiają już więźbę. Mam nadzieję, że to dobry krok i dach stanie szybko. Teraz już czekają okna do montażu i elektryk na sygnał. :):):):):) w końcu czuję jakieś pozytywne wibracje.