początki dachu
po dłuzszej nieobecności witam ponownie. Mogę teraz powiedzieć, że odkąd nasz "super murarz" skończył swoje prace wreszcie poszły do przodu. Chyba nie może tak być żeby było wszystko dobrze i nas też to nie ominęło. To, że nie zrobił nam lanego stropu na poddaszu to już jakoś przełknęliśmy, ale za wysoko wymurował ścianki na poddaszu, trzeba to było kuć, bo nie było jak założyć jętek czy jak im tam... kominy tak nam zalał czapki, że mąż musiał kuć, żeby przy grzaniu w piecu nie rozwaliło nam rur szamotowych.... i wiele jeszcze można by powiedzieć na jego temat niepochlebnych rzeczy.
Poszedł i spokój. Dach już skończony, elektryka zrobiona, instalacja centralnego odkurzacz i w trakcie tynki. Reszat ekip już umówiona i mam nadzieję, że jeśli tylko wszystko dopisze to teraz pójdzie sprawnie. My nabraliśmy znowu ochoty do dziłania i zaczęliśmy optymistycznie do tego podchodzić. I oby delej było już dobrze.